wtorek, 3 października 2017

Pstrągi i człowiek


Zaczęło się dwadzieścia kilka lat temu. Wcześniej były karpie, karasie, liny i szczupaki na Mostach i Zahajkach i innych zbiornikach. Pierwszy raz na wodzie pstrąga byłem jak miałem kilka lat. Ledwo pamiętam. Ale pamiętam dwóch takich na słynnym zakręcie ze skarpą na prawym brzegu. Jeden wyjął po drugiej stronie, pstrąga. Fajna rybka. Trochę lat minęło aż przyszedł ten dzień. Jedziemy na pstrągi. Rzeka jak z bajki, tatko łowi, pierwszy, drugi, trzeci a ja zero, nic. Pamiętam te słowa, z tym rzucaniem to sobie możesz, tu ma być co do centymetra. Złowiłem tego dnia, tatko stał koło mnie i instruował co i jak. Po pierwszym przepadłem. Koniec ze spławikami i innymi. Co do centymetra ma być a ryba odwdzięczy się siłą i szybkością. Ćwiczyłem, oj bardzo ćwiczyłem. Jak ktoś nie wie, to 3 centymetry robią różnicę, chodzi o te duże. Pstrągi łowiło się tak, że jak ten nie wziął to parę metrów dalej był następny. I tak cały czas, ale chodzi o te duże. Duże pstrągi dużo wymagają. Cicho podejść, cicho rzucić i co do centymetra. Było tak, że tylko odprowadził, czyli błąd w sztuce. Może nie ta przynęta, słabe prowadzenie lub po prostu zobaczył na brzegu nie schowanego za drzewem wędkarza. Pstrąg to bardzo płochliwa ryba, szczególnie teraz. Pstrągarzy narobiło się tylu ile kiedyś pstrągów było w rzece. Tylko.... No właśnie. Wielu z nich nie wie, że jak żle podejdą, źle rzucą, często w gałęzie to po rybie. Opuść to miejsce bo już nic nie zdziałasz. Ciche chodzenie ma dużo plusów. Nie złowisz ale zobaczysz. Wiesz gdzie siedzi i można próbować następnym razem. Przynęt jest dużo. Dałem sobie spokój z woblerami, kotwica przy oku i wyrzuty sumienia. Chcę je łowić a nie kaleczyć. Jeden haczyk bez zadziora to jest to, łowienie bez stresu. Małego odczepi się w wodzie a dużego w podbierak i fota. Byle nie było za gorąco, pstrągi w upale należy wypuszczać w wodzie albo nastawić aparat podczas holu, w podbierak i fota. Ile miał dokładnie to nie jest ważne, widać na oko. Trzeba szybko wypuścić. Bo chcesz łowić te ryby i jak się wie jak to robić to złowi się tą rybę jeszcze kilka razy. Potem mądrzeją. Robią się większe i to jest wyzwanie. Ryba 70+ daje popalić, trzeba mieć mocny hak i z żyłką nie schodzić poniżej 0,20. Są tacy co łowią na 0,14 i 0,16. Taki pstrąg rwie to w sekundę. Dużo też zależy od kija. Twarde pały nie ułatwiają sprawy, szkodzą rybom. Rozerwane pyski itp. Miękki kij daje dużo większą swobodę a ryby odwdzięczają się szybkim wyjęciem. Sam sie bałem co to będzie z pierwszym czterdziestakiem na Batsona szklaka. Wyszedł szybko a potem większe. Bez problemu. W dobrym miejscu można rzucać godzinę aż w końcu wyjdzie, nie uderzy ale wyjdzie. Temat jak ta rzeka, w której się łowi. Błędy popełnia się przez całe życie, sztuka to je wyeliminować.