poniedziałek, 3 września 2018

Miły sezon


Szybko zleciało te kilka miesięcy ze pstrągiem w roli głównej. Mucha i i spinning dały całkiem przyjemne rybki. Pod koniec sezonu ryby są silne i takie lubię holować. Nowe przynęty zrobiły robotę, z tego jestem bardzo zadowolony. Wymyślane wzory, jakże inne od stosowanych przez różnych wędkarzy chyba zaskoczyły salmo trutta morpha fario. Fajnych ryb było całkiem sporo, standardowych chyba aż za dużo :). Kilka miesięcy przerwy przyda się na łowienie jazi, kleni i lipieni. Może skoczę też za szczupakiem i okoniem. Pomyślę też o nowych materiałach do wiązania przynęt, nowe pomysły są już
w głowie.









sobota, 4 sierpnia 2018

Te przynęty i metody


Kilka lat temu dostałem kilka przynęt w prezencie od kolegi z Roztocza, Marka. Celem był namierzony ładny pstrąg, który na nic nie chciał wziąć. Woblery, blaszki i inne cuda nie działały, spojrzał i się chował. Pojechałem po niego z tymi przynętami i oddałem jeden rzut, po tym wróciłem do domu. Pamiętam, że stanąłem niżej stanowiska ryby, rzuciłem, zamknąłem kabłąk i siedzi. Ryba miała 49cm. Byłem w szoku. Z tego wszystkiego zacząłem kompletować róźne materiały do budowy tych przynęt. Początek z moimi był trochę śmieszny. Zrobiłem trzy sztuki z byle czego i tak zmieniałem aż w końcu złowiłem pstrążka. I też po tym jednym wróciłem do domu myśląc co trzeba mieć aby łowić pstrągi godnego rozmiaru. Po tych kilku latach widzę, że nie jest to takie hop siup, coś tam zawiązać, wrzucić i ma być ryba. To tak nie jest.
Materiałów jest całe mnóstwo, w sklepach internetowych oczywiście. Jadąc do sklepu w Lublinie, jednego czy drugiego da się coś wybrać ale jeśli chodzi o takie bardziej wymyślne jestem skazany na sklepy internetowe.
Dużo też pomogło łowienie na muchę. W sumie też byłem w szoku. Pierwszy raz z jakimiś nimfami, zero pojęcia o rzucie czy prowadzeniu a tu się okazuje, że jednak da się. Oj połowiłem wtedy. Duże nie były ale branie za braniem. Pierwszy raz z suchą muchą, pierwszy klenik potem lipienie, pstrągi, jazie, płocie. Nie wierzyłem, jak to, płynie takie coś na wodzie i ryba ma to zgarnąć. Zgarniały i dalej to robią :). Jakiś czas temu pojechałem wypróbować nowe nimfy, stoi pod krzaczkiem pstrążek koło 30cm. Pyk mu nimfę pod nos, on się kręci koło niej, niby chce ale coś nie tak. Spod krzaka startuje kabanos 60+ zgarnia nimfę i pruje w dół. Tak z 15 metrów, przytrzymałem. Efekt to wyprostowany hak. Siadłem chwilę i dałem spokój. Starczy emocji.
W tej chwili wożę muchówkę i spinning w bagażniku. Nie wiem czym będę łowił jadąc nad rzekę. Decyzja zapada po wyjściu z auta. Jaka ładna dzisiaj trącona woda, no to spin dzisiaj. Może trafi się kabanosa na przynętę z jednym haczykiem. Albo są zbiórki, to sucha tym razem. Na nimfę często już nie łowię, wolę suchą lub mokrą.
Przynęty na pojedynczym haku mają bardzo dużą zaletę, nie uszkodzi się tak ryby jak to bywa przy kotwicy. Zdarzy się czasem wbicie w nożyczki, że pójdzie mu farba, jednak ryby dają sobie z tym radę. Łowię je drugi raz chociażby po to, żeby się upewnić, że nic się nie stało. Potem tylko sprawdzam czy siedzi w tym miejscu. Nie zacinam. Inaczej ma się sprawa z kotwicami, nawet pojedynczymi. Jeden grot w pysku a drugi wypycha oko.
Tak minęło kilka lat łowiąc na swoje przynęty. Doskonalę je, wymyślam nowe wzory, kombinuję z materiałami. Daje to dużo frajdy a przechytrzyć piękną rybę na swoją przynętę to pełnia szczęścia.

poniedziałek, 2 lipca 2018

Na Roztoczu


Zacząłem od muchówki, brązka na przyponie i trafiłem kilka lipieni do 30cm. Coś spadło ale co tam, kiedyś się złowi. Potem czas na spina, trafiłem dwa lipienie w tłumie ludzi i kilkanaście pstrążków. Poszedłem w swoje miejscówki, cisza, można się nacieszyć przyrodą. Jak widać na zdjęciach znowu niżówka, nie liczyłem na duże, nie liczyłem na nic większego. Same średniaki ale cieszę się, że moje nowe przynęty i tutaj się sprawdzają.

















poniedziałek, 25 czerwca 2018

Trochę spinningu


Znudziły mi się klenie i jazie na suchą. Potrzeba odmiany. Padło na spina i nie jest tak tragicznie :).



poniedziałek, 28 maja 2018

Żuki


Niedawno kupiłem pianki w Empiku. 18 arkuszy formatu A4 kosztuje 20 złociszy. Można z tego zrobić masę much, w moim przypadku żuków. Na klenia i jazia. Debiut był wczoraj, kleń niestety spadł ale jazie dopisały. Cała sztuka polega na tym, żeby nie zacinać pizdryków a spokojnie czekać na większego. Łowienie na wzrok, widzisz stadko jazi i nagle pojawia się rybka godna uwagi. Delikatne podanie, podpływa i wciąga.



środa, 23 maja 2018

Sucha, mokra czyli zabawa z białorybem


Coraz bardziej podoba mi się łowienie kleni i jazi na suchą i mokrą muchę. Trzeba poznać rzekę bo nie wszędzie są te ryby ale po jesiennych łowach mam już swoje miejscówki. Czasem biorą innym razem nawet nie dotknie, samo doskonalenie rzutów to też fajna sprawa. Ostatnio zmieniłem linkę, Cortland po paru miesiącach się poddał. Popękała, nabiera wody, ciężko się rzuca. Przyda się jako intermediate. Tomek mi przywiózł Vision Attack (dzięki) i zrobiło się łatwiej. Lekko się rzuca, linka pływa jak należy. Muchy jak to muchy, początkujący coś tam wiąże, nie jest to mistrzostwo świata ale na brania nie narzekam. W sumie im więcej wiąże to lepiej mi to wychodzi. Davie McPhail ładnie wiąże muchy i na tym się wzoruję. Ma swój kanał na Youtube gdzie są stepy różnych much, od prostych do tych bardzo zaawansowanych.