piątek, 21 lipca 2017

Na końcu świata

Chwilę przed wyjściem telefon. Zaraz będę miał to co jeszcze potrzebne, linkę i przypon. Szybka decyzja i muszę na muchę. Dzwonię do Andrzeja Olszewskiego. Jędrek bardzo pomógł, nawinął, powiązał i wytłumaczył co i jak za co bardzo dziękuję. Plan jest taki, łowię trzy godziny muchą, jak nic nie będzie to poprawiam spinem. Łowiłem od 4 do 17 muchą. Piętnaście minut, trzy zepsute brania i jest. Moja rzeka znowu mnie zaskakuje. To tu pierwszy pstrąg, tu pierwsza troć i pierwszy raz na muchę.













2 komentarze:

  1. Płyciutko tam. Wobler raczej nie dałby rady...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, trochę wody brakuje. Stawiam na bardzo dokładne podanie kogucika...

      Usuń